Już raz złapaliśmy na tym Kornela Witolda w 150. rocznicę urodzin Lenina w słynnej jatce na profilu Mateusza Piskorskiego (patrz: załącznik).

Tym razem szczególnej uwadze zebranej publiczności polecamy profil Jarka Augustyniaka:

Jarek Augustyniak
7 godz. (temu)
Ciekawa rozmowa. Jak zawsze z Brunem. Michał poruszył ważny wątek. Waąek słabości klasy pracowniczej i reprezentujących ją organizacji społecznych.
Przedsiębiorcy natychmiast, gdy zauważyli, że ich dochody spadną, podjęli próbę „strajku przedsiębiorców”. Zadziałali zgodnie ze swym interesem KLASOWYM. A pracownicy i różne pracownicze organizacje społeczne, zawodowe, polityczne, gdy ci przedsiębiorcy zwalniają ludzi, obniżają im pensje itd….boją się nawet wyjść na demo na 1 maja, bo … wirus i nie wolno? 😀
Informacje o tej witrynie
youtube.com
Profesor Bruno Drwęski analizuje sytuację na świecie
6 Jacek Cezary Kamiński, Bartosz Bieszczad i 4 innych użytkowników
3 komentarze 1 udostępnienie

Ela Wisz: i co dalej? mam wrażenie od pewnego czasu, że ciągle mamy Dzień Świstaka, że ten scenariusz się zaciął, zawiasy mu się zacięły. Chłopcy zróbcie jakieś nowe sceny, choćby z dupami. Musi być jakieś przejście, jakieś zaskoczenie, jakiś inny dialog, inna scena… Ratunku, błagam.

Bartek Tomassi do Eli Wisz: a ja to już pieprzę wszystko. Niech głupia większość Polaków tyra za grosze i merda ogonkami ze szczęścia…. Ja 8 maja wracam do Holandii, bo tu żyć nie idzie a patrząc na te skretyniałe społeczeństwo – odechciewa się…

Jerzy Ziętek [To ten co nas próbował załatwić w Norymberdze, twierdzą że tam już dowiedli, że Katyń był dziełem Niemców – WB] do Bruno: „Kapitalizm osiągnął swój ostatni etap: barbarzyństwo i niekończące się wojny w różnych formach na całym świecie. Wobec tego po prostu nie ma innego sposobu, jak uspołecznić środki produkcji i wymiany” Niestety, ludność peryferyjnej neokolonii kapitalizmu zwanej III RP nie dostrzega prostej zależności: kapitaliści zatrudniają pracowników, bo na nich zarabiają, a gdy na którymś nie zarabiają, to go zwalniają.

Kapitalizm to system, w którym odbywa się transfer bogactwa z rąk tych, którzy mają mniej, do rąk tych, którzy mają więcej.

Natomiast tzw. „kryzys” w kapitalizmie to mechanizm, który ten transfer przyspiesza wykładniczo. Bogacze się bogacą, a biedacy ubożeją, jak zwykle, tyle że szybciej.

[poprawiłem literówki i wprowadziłem znaki przestankowe z myślą o wygodzie Czytelników]

Następnie zaznaczam charakterystyczny fragment. Wrzucam w Google. Wychodzi mi:
https://obserwatorpolityczny.pl/w-epoce-koronawirusa-panst…/
z 28 kwietnia.

Dalej to już robota ręczna – dłubanie w NASZYCH TEKSTACH.

SZUKASZ A ZNAJDZIESZ.

Oto stosowny cytat: „kryzys” w kapitalizmie to mechanizm, który ten transfer przyspiesza wykładniczo. Bogacze się bogacą, a biedacy ubożeją, jak zwykle, tyle że szybciej.

Znajduję go bez problemu w naszym tekście z 25 kwietnia b.r. Podaję tytuł: NA KRYZYSIE TEŻ MOŻNA SIĘ WZBOGACIĆ, TYLE ŻE SZYBCIEJ… I ZALEŻY KTO

A oto odpowiedni fragment:

„Jak słusznie w tym kontekście przypomina ekonomista Siergiej Głazjew, kryzys jest mechanizmem, dzięki któremu dokonuje się transfer bogactwa z rąk tych, którzy mają mniej, do rąk tych, którzy mają więcej. Czyli bogaci się bogacą, a biedni ubożeją, jak zwykle, tyle że szybciej. Najpewniej przez kredyty.”

A oto drugi fragment:

„Wedle S. Głazjewa, mamy do czynienia z klasycznym długim cyklem, powtarzającym się co ok. 50 lat. Obecnie jest on związany z problemem ceny ropy naftowej i z nowymi technologiami informatycznymi. Zmniejszając zapotrzebowanie na wymieniony surowiec, pandemia zwiększa jednocześnie zapotrzebowanie na nowe technologie, które i tak rosło już przedtem wykładniczo.”

MAMY ZATEM DO CZYNIENIA Z KOMPILACJĄ. A oto słowo-klucz: WYKŁADNICZO.

To taki niewinny, acz wyrafinowany zabieg na jeszcze żywym organizmie. A przecież można było zwyczajnie za naszym tłumaczeniem i artykułem zacytować Siergieja Głazjewa.

I któż w to się bawi?

OCZYWIŚCIE LEWICOWA RODZINKA.

Ale to jeszcze nie koniec. Bartek Tomassi błysnął ostatnio genialnym pomysłem:

„1 Maja – w międzynarodowym dniu solidarności ludzi pracy – wywieszamy przez okna lewicowe – czerwone, czarne, tęczowe, czarno-czerwone – flagi i raczymy sąsiadów rewolucyjną muzyką!
Skoro jest pandemia i jest zakaz zgromadzeń, to w ten sposób, symbolicznie uczcijmy ten dzień!”

Mój komentarz w Grupie Zrzeszającej Wszystkich Komunistów: TA GRUPA NA STARCIE MIAŁA ZAŁOŻENIA EKUMENICZNE – WIDAĆ CO Z NICH ZOSTAŁO – nie uszedł jego uwagi.

A oto konsekwencje:

Bartek Tomassi do Eli Wisz: a ja to już pieprzę wszystko. Niech głupia większość Polaków tyra za grosze i merda ogonkami ze szczęścia…. Ja 8 maja wracam do Holandii, bo tu żyć nie idzie a patrząc na te skretyniałe społeczeństwo – odechciewa się… (jak wyżej, patrz profil Jarka Augustyniaka).

A teraz skok na profil Jana Hermana na Facebooku:

POZA BLOGIEM. Bawcie się samiZacznę od finału, żebyście nie przeoczyli. Mam bloga, mam swoje projekty społeczne do…

Opublikowany przez Jana Hermana Poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Pozwolę se przytoczyć pełną wypowiedź podstarzałego „gavroche’a”:

Jan Herman
19 godz. ·
POZA BLOGIEM. Bawcie się sami
Zacznę od finału, żebyście nie przeoczyli. Mam bloga, mam swoje projekty społeczne do zrobienia, mam jakieś życie osobiste lepsze niż połowa ludzi mi znanych , choć niełatwe – więc kto ma do tego szacunek i zainteresowanie – niech się zainteresuje, a kto ma w nosie – droga wolna.
Najtrudniejszym, najbardziej bolesnym z moich doświadczeń – jest to, że nawet w gronach osób wywieszających na sztandary idee równości (szans) i inne „demokracje” – pilnuje się „kolejności dziobania” i o tę kolejność zabiega się bardziej niż o cokolwiek innego, nawet o swoje – głoszone – ideały.

Mam lat ponad 63. Kiedyś miałem lat 20 (naprawdę!), miałem też lat 30, 40, 50. Nie, nie popisuję się zdolnościami matematycznymi, tylko przełomami, które zaliczyłem jako „obiekt żywy”. I nie pamiętam, bym kiedykolwiek był w niezgodzie ze swoimi racjami prymarnymi-podstawowymi-elementarnymi, choć jestem przecież niedoskonały jak wszyscy.

Na wszelki wypadek wymienię przykładowo np. 10 swoich racji prymarnych (nie łapcie mnie za słówka, nie używam słowa „najważniejszy, priorytetowy”):

1. Nie ma takiego człowieka (dowolnej płci), który kwalifikuje się do wykluczenia ostatecznego (więzienie, nędza, ostracyzm, trędowatość) – a jeśli ktoś przejawia złą wolę i nieopanowanie w czynieniu zła – zasługuje na leczenie (humanitarne), nie zaś na gołą karę o charakterze zemsty;
2. Opatrzność, czyli „zaświaty”, albo nad-inteligencja lub coś podobnego – jest dla mnie oczywistością, a jeśli ktoś sądzi, że jesteśmy tu, na małej planecie, wyjątkowi w całym Universum – to nie tylko grubo się myli, ale też spał na lekcjach z logiki i matematyki;
3. Poza polityką (czyli budowaniem przewag własnych mimo podstaw do tych przewag) – najbardziej nie znoszę tego, że liczni są głupi, zwyczajnie głupi, więc na wszelki wypadek zwalczają lub „tylko” ignorują tych widzących szerzej, dalej, wyraźniej;
4. W grze wszystkich ze wszystkimi o wszystko, przeczącej wszystkiemu co ludzkie i wszystkiemu co cenię – nie biorę udziału świadomie, nie zaś z niewiary w swoje talenty: moje blogowanie jest uczestnictwem „z balkonu” (trybuny), innego nie ma;
5. Jest dla mnie ponad wyobrażenie o przyzwoitościach, że najlepiej się mają – w dowolnych przekrojach społecznych i ideowych – zwykłe gnojki, szalbierze – i mówię to sam nie będąc świętym, czyli wiedząc, jak łatwo jest żyć na cudzy rachunek i cudzą, skradzioną ofiarą;
6. Jeśli ktoś mnie okrada z myśli i pomysłów, doprowadzając je do efektu – to ja nie walczę o tantiemy i ordery, tylko cieszę się ja dziecko, bo cel (np. społeczny), jaki sobie stawiałem – zwyczajnie się ziścił, nie jestem zazdrosny o palmę pierwszeństwa;
7. Ideowo jestem po stronie słabszych, nieporadnych, przeciw monopolistom wszelkiego autoramentu: konkretnie jestem moralnie harcerzem i chrześcijaninem, politycznie socjalistą, społecznie ludowcem, jak ktoś chce wyjaśnień – zna mejla, telefon, itp.;
8. Polskę uważam za miejsce umiłowane, ojczyste i „wrodzone”, tym bardziej, im więcej widziałem świata, kultur, cywilizacji, nikt mnie stąd nie wyrwie, na żadne saksy, emigracje i podobne brewerie, nawet jeśli mi tu źle;
9. Żadnej pracy się nie boję, co łatwo udowodnię, ale moim ulubionym zajęciem (pracą) jest myślenie (nie mylić z nic-nie-robieniem): myśleniu daję wyraz pisząc literacko, społecznie, wynalazczo, i będę to czynił dopóki sił wystarczy, taki odruch żywotny;
10. Mam naturę, a może tylko przyzwyczajenie, samotnika: oczywiście, że jestem towarzyski, ale spełniam się nie w grach i zabawach, tylko w „zaciszu” swoich konceptów, które ogłaszam albo w stanie surowym, albo nieco spreparowanym;

Doświadczam, niestety boleśnie, bo mi zależy – że robię w sieci za dziwaczejącego staruszka. Nic się nie zmienia zresztą od lat, tyle że włosy siwieją. I mimo, że mnie to wścieka do białości – raczej nie wyżywam się za pomocą swojego zgorzknienia, chyba że sam nie widzę swoich pisemnych wystąpień.

Jedną z moich słabszych stron jest tzw. sztuka pozycjonowania. Zwyczajnie nie umiem, a nawet unikam „wspinaczki”, patrzę zresztą z politowaniem i ze zgrozą na wielu zdolnych i przyszłościowych, którzy ścigają się w górę, jakby „poziomo” było mniej atrakcyjne. Potem się dziwią, że na końcu zostają sami, co najwyżej w gronie podobnych sobie rzeźników, po taka jest natura gry wszystkich ze wszystkimi o wszystko.

Na wszelki wypadek zastrzegę: uszanuję każdego znajomego, kto wskaże, kiedy, gdzie i jak sprzeniewierzyłem się temu co dotąd napisałem. Szyderców nie uszanuję, bo oni są właśnie przyczyną niniejszego tekstu.

* * *

Żeby nie opowiadać życiorysu – odpowiem na kilka wydarzeń i ogłoszeń z ostatnich dni, wyjdzie na to samo.

Mamy – na przykład – wysyp propozycji 1-Majowych. Moja – jedna z pierwszych, zatytułowana „Postój 1-Majowy” – jest zgrabnie ominięta w „sieci”, choć polega na czynnym i bezpiecznym (prawo) zamanifestowaniu zwykłego szacunku dla ludzi, którzy ryzykując rzeczywiście, na przykład życiem – upomnieli się kiedyś o prawa pracowników na przekór „kulturze wyzysku”, czyli kulturze oskubywania ludzi pracy do gołego, by nie mieli nawet szans odłożyć gotówki na jutro, przez co można ich niewolić dożywotnio i bezkarnie, i to w świecie wolności, demokracji, przedsiębiorczości, praw człowieka, praw obywatela, równości, braterstwa. Zwycięża opcja „świętujmy w domu”, byle nikt nie widział, co najwyżej w sieci pokażemy fotkę ze swojej niezłomności. I to zwycięża w osobach najbardziej „anty-systemowych”. W dupie mam ich wezwania do czynu, który polega na dekowaniu się w zaciszu własnego komputera. Dekowaniu niegodnym radykalizmu, który głoszą – również w bezpiecznym zaciszu. Nie, nie żądam oklasków, ale będę 1 Maja tam, gdzie trzeba choćby z szacunku dla ofiary przodków.

A, żebym nie zapomniał. Wspomniałem wcześniej, że moim ulubionym zajęciem jest myślenie, w konsekwencji – pisanie. Nie twierdzę, żem jest geniusz myśli i słowa, ale jeśli w komentarzach napotykam głównie argumenty nie na temat, byle tylko przewekslować moją treść na coś zgoła innego – to zwyczajnie ubolewam. Najbardziej ubolewam nad tym, że choć piszę do osób najczęściej wykształconych i obytych w wyrafinowanych tekstach – to reagują jakbym ich obrażał. Jeden wybitny lewicowiec dawno już temu powiedział do mnie: wolę jak grasz te swoje rosyjskie dumki, niż twoje teksty. Ten sam lewicowiec od lat robi rzeczy jawnie przeciwskuteczne, wielokrotnie okradł swoich „podopiecznych” społecznych i akolitów, gardzi większością „współwyznawców” – ale konsekwentnie jest „ciekawym człowiekiem” dla organizatorów konferencji i audycji. Nie, błędnie pomyśleliście: nie stanę z nim w szranki, nie będę się pozycjonował wobec zwykłego złoczyńcy. Dyżurnego i poręcznego odgromnika w sprawach, których nigdy nie doprowadzi do końca, choć taki jest antykapitalistyczny i anty-systemowy.

Dołożę coś na deser. Otóż sądzę, że na dowolnym kontynencie dominująca część ludności ma skłonność do konserwatywnego „moja chata z kraja”, byle dostać talon na „michę” i choćby małą przestrzeń na sprawy osobiste-intymne. Od tej większości nie będę wymagał. Ale od całej tej, pożal się boże, inteligencji udającej nadwrażliwość, egzaltowanej na pokaz, byle tylko pozostali zauważyli, jaki to ja jestem szlachetny – wymagam nie tyle więcej, ile czegoś zgoła innego: zadbajcie o tych właśnie, pogrążonych w nieświadomości nędzy i upodlenia, by was przerośli w pojmowaniu świata i swojej w nim roli, a jeśli nie oni – to ich następcy, których wszak wciąż przybywa. Nie bądźcie zazdrośni o to, że was wyprzedzą, zrozumieją lub choćby wyczują lepiej. Po prostu inwestujcie w nich, nie patrząc na swoje zyski i pozycje. Wtedy okażecie się godni obu mian, których używacie: inteligencja, i (rzadziej) lewica. A jeśli nie – to przestańcie dyrdymalić, bo już hadko słuchać.

* * *

Ja w każdym razie wygaszam swoją aktywność wobec was, bo ona mnie wyłącznie frustruje. Może coś, gdzieś, kiedyś…
Jan Herman

A oto mój komentarz pod nią:

Jasiu, twój pomysł podjął w końcu Jarek Augustyniak. Liczyłeś, że kupi go lewicowa rodzinka? Oni się oglądają na Piotra Ikonowicza. TO BYŁO JASNE OD POCZĄTKU. A te ekumeniczne apele o wymieszenie dowolnych flag w oknie ze stosowną muzyczką można wsadzić gdzieś. GDYBY TYLKO O TO SZŁO… Osobiście dziękuję za te towarzystwo. Te twarze już się przejadły. Ale czemu miałbym je zamienić na te zgrupowane wokół Mateusza Piskorskiego? TAAAKIEGO WAŁA!

Jan Herman: gdzie podjął, link.

Włodek Bratkowski: Gdzieś na ścianie (na wallu) emocjonalnym postem, a to, że nie eksponuje go na swoim profilu pewnie nie jest przypadkiem. W końcu jako dziennikarz znanego ci rosyjskiego środka przekazu na Polskę formalnie odciął się od polityki. Widziałem pod jego postem komentarz twojego kumpla Jacka Nowakowskiego.

Jacek Nowakowski do Włodka Bratkowskiego: ale coś źle z tym komentarzem? zresztą niejeden tam zamieściłem, jednak chyba wiem o który chodzi 😉

Z Janem zaś nie jesteśmy kumplami, nie żebyśmy nie mogli, i nie żebym nie chciał, ale nasze drogi życiowe i polityczne się rozmijały a ja jestem tylko zwykłym technikiem budowlanym i ćwierć-architektem aspirującym do miana inteligenta… gdy Jan był już dojrzały politycznie, ja się dopiero uczyłem polityki na błędach… Ikonowicza i własnych… moje polegały głównie na tym, że mu zaufałem…

[kończy polityczny druh Jana Hermana JACEK NOWAKOWSKI].

PRZY OKAZJI PRZYPOMINAM, ŻE GDY PORUSZYŁEM W SWOIM FELIETONIE TEMAT OBCHODÓW TEGOROCZNEGO „1 MAJA” PIOTR IKONOWICZ USUNĄŁ MNIE Z GRONA SWOICH ZNAJOMYCH NA FACEBOOKU.

Ten felieton łatwo znaleźć. Podaję tytuł OD ZADYM, ZUPEK KURONIA I SEJMU DO STRACHA NA WRÓBLE i adres:
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=542577839731571&id=100019380792417

A później to już poleciało.

Przy okazji pozdrawiam Olgę Lipińską, kabarecik w postaci lewicowej rodzinki i… wszystkie dupy organizacyjne, czy jak wolicie OD ORGANIZACJI 1 MAJA.

Włodek Bratkowski
28 kwietnia 2020 r.
A oto obiecany ZAŁĄCZNIK: https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=555032615152760&id=100019380792417.